Zwiedzanie lawendowego pola

Jesteśmy największą plantacją lawendy na Kujawach i jedną z większych w Polsce. Nasze pole to ponad hektar lawendy różnych odmian, nasadzanych systematycznie od maja 2013 r. Plantacja położona jest w malowniczym terenie, z dala od ruchliwych dróg, w otoczeniu trzech jezior, łąk, pól i lasu. To pachnąca oaza spokoju, spowita wszechobecnym fioletem i cudownym zapachem.

Organizujemy warsztaty całoroczne dla grup zorganizowanych dorosłych, dzieci i młodzieży. Na warsztaty grupowe, które odbywają się od poniedziałku do soboty obowiązują wcześniejsze zapisy

Osoby, które chcą nas odwiedzić indywidualnie i bez zapowiedzi zapraszamy w sezonie na cotygodniowe dni otwarte w ramach tzw. Lawendowych Niedziel  Odbywają się one w każdą niedzielę czerwca i lipca.

Podczas Lawendowej Niedzieli wstęp na pole i indywidualne zwiedzanie jest bezpłatne.

Możecie w tym czasie rozkoszować się otoczeniem, skorzystać z lawendowej kawiarenki, zakupić sadzonki lawendy lub lawendowe pamiątki w przyzagrodowym sklepiku.

Tych, którzy chcą doświadczyć i zobaczyć więcej, zachęcamy do skorzystania z warsztatów wg HARMONOGRAMU oraz  zwiedzania Domu Zapachu i Lawendy.

Największe lawendowe pola w kujawsko-pomorskim

Regulamin zwiedzania pola lawendy w Leszczach

  1. Regulamin dotyczy wszystkich osób, które przebywają na terenie gospodarstwa Leszcze 32 gmina Złotniki Kujawskie – Organizator
  2. Każdy przebywający na terenie ww. gospodarstwa  ma obowiązek stosować się do postanowień niniejszego regulaminu.
  3. Celem regulaminu jest zapewnienie bezpieczeństwa poprzez określenie zasad zachowania się osób obecnych na organizowanych wydarzeniach/spotkaniach/imprezach oraz korzystających z terenu i znajdujących się na nim urządzeń
  4. Zasady przebywania na polu:
    1.  Fotografowanie:
      1. Pole na sesje udostępniamy po wcześniejszym uzgodnieniu telefonicznym.
      2. Pobieramy opłaty tylko za sesje fotograficzne wykonywane profesjonalne i amatorsko aparatem  fotograficznym.
      3. Nie pobieramy opłat za wstęp i zdjęcia wykonywane telefonem komórkowym.
    2. Nie ponosimy odpowiedzialności za skutki działania siły wyższej. Za siłę wyższą uznaje się zdarzenie będące poza kontrolą  Organizatora np. ukąszenia owadów, warunki atmosferyczne. Osoby uczulone na jad owadów proszone są o wyjątkową ostrożność i nie wchodzenie w międzyrzędzia.
    3. Informujemy, że utrwalamy przebieg wydarzeń, spotkań odbywających się na terenie naszego gospodarstwa dla celów dokumentacji oraz promocji i reklamy. Wizerunek osób przebywających na terenie imprezy może zostać utrwalony, a następnie rozpowszechniany dla celów dokumentacyjnych, sprawozdawczych, reklamowych oraz promocyjnych zgodnie z przepisami RODO.
    4. Osoby małoletnie korzystają z urządzeń  i z terenu na wyłączną odpowiedzialność osób, które sprawują nad nimi pieczę.
  5. Zabrania się:
    1. śmiecić
    2. zrywać lawendę bez zgody Organizatora oraz zrywać inne rośliny rosnące na terenie gospodarstwa, kłaść się na krzewy lawendy, łamać i niszczyć, biegać i przeciskać się między krzakami oraz przeskakiwać nad krzewami lawendy
    3. wchodzić bez zgody Organizatora do tunelu z rozsadami lawendy
    4. palić papierosy poza miejscami do tego wyznaczonymi
    5. wprowadzać psy bez smyczy
    6. wnoszenia sprzętu do grillowania, piknikowania
    7. wnoszenia własnego jedzenia, alkoholu
  1. Wejście na teren jest równoznaczne z akceptacją poniższych zasad i zobowiązuje zwiedzających do ich przestrzegania. 
  2. Przedstawiciele organizatora  są uprawnieni do wydawania poleceń porządkowych osobom zakłócającym porządek publiczny lub zachowującym się niezgodnie z regulaminem, a w przypadku niewykonania tych poleceń wezwania ich do opuszczenia terenu.

O nas

Często ludzie pytają mnie o lawendę. Jak uprawiać? Którą odmianę wybrać? Itd. Równie często słyszę też pytanie: Proszę powiedzieć skąd ten pomysł? Jak to się zaczęło?

Długo by opowiadać… Na te pytania nie ma krótkiej odpowiedzi i nie wszystko co działo i dzieje się w moim życiu umiem rozeznać. Mam wrażenie, ze wiele rzeczy dzieję się po coś i nie przypadkiem.

Zazwyczaj na naszych spotkaniach nie ma tyle czasu by snuć opowieści o życiu… Zastanawiałam się dlaczego chcecie to wiedzieć i myślę, że skoro zadajecie to pytanie to nie powinnam zostawiać go bez odpowiedzi 😉  Może to komuś pomoże…uwierzyć w swoje marzenia wbrew wszystkim racjonalnym przesłankom 😉 Oto historia mojego lawendowego szaleństwa! Wersja skrócona 😉

Uprawa lawendy w naszych warunkach klimatycznych wydaje się na pierwszy rzut oka trudna bądź niemożliwa. Ja też tak kiedyś myślałam 😉 Pamiętam jak dostałam pierwszą lawendę na imieniny. Chciałam ja mieć w ogródku bo zawsze bardzo mi się podobała. Była piękna, dbałam o nią, okryłam ją na zimę ale niestety nie przetrwała. Ze smutkiem potwierdziłam powszechnie panującą opinię, że „lawenda u nas się nie udaje” i dałam sobie z lawendą spokój ;0 Wtedy jeszcze nie wiedziałam dlaczego tak się stało, że nie miała ona prawa przetrwać. Była to po prostu jedna z odmian lawendy szerokolistnej, dla której nawet nasze przymrozki mogą być niebezpieczne. Poza tym posadziłam ją od północnej części domu, co znacznie obniżyło jej siły witalne. Wiadomo za mało słońca! Powstrzymało mnie to jednak przed dalszym eksperymentowaniem z tą, wydawało mi się, kapryśną rośliną na ładne parę lat. W zamian za to lubiłam otaczać się nią w różnych formach. Na obrazkach, fototapecie, lawendowe kolory ścian i bibelotki z motywem lawendy, które z rozkoszą gromadziłam. Jeszcze wtedy nie było ich tak dużo w sklepach jak obecnie. Podkładki pod kubek z motywem lawendy to był prawdziwy rarytas! W międzyczasie udało nam się zakupić ziemię z zabudowaniami niedaleko naszego miejsca zamieszkania. Siedlisko pięknie położone, jakby oderwane od płaskich rolniczych terenów Kujaw ale jednocześnie w samym centrum. Gospodarstwo nieopodal jeziora, otoczone z jednej strony łąką, dookoła pola i w sąsiedztwie tylko jeden dom. Prowadzi do niego polna droga, która biegnie przy jeziorze Leszcze i Tuczno aż do lasu, widocznego w oddali. Po drugiej stronie pola malowniczo położona skarpa, z której roztacza się cudowny widok na jezioro Płażno, szczególnie urokliwe o zachodzie słońca. Wokół dzika przyroda, bobry, czaple, żurawie, orły bieliki… ku naszemu zdziwieniu widzieliśmy kiedyś nieopodal gospodarstwa dudka z pomarańczowym czubkiem na głowie 😉 Mnóstwo ciekawych owadów i dziko rosnących ziół. Idealne miejsce by ze wsi przenieść się na jeszcze głębszą wieś! Tutaj czas się zatrzymał. Miało to jednak swoje plusy i minusy 😉 Plus był taki,  że budynki i obejście pamiętało jeszcze dawne czasy… tutaj nikt od lat niczego nie wymieniał i (co akurat było minusem) nie remontował…

Jednym słowem ruina ;( Ziemię zawsze można dać w dzierżawę, to nie jest problem, ale budynki wymagały kapitalnego remontu. I tak z roku na rok wkładamy z mężem w to miejsce tyle serca i środków aby je doskonalić. Długa droga przed nami ale uporem, pracą i współpracą dajemy radę i rozwijamy potencjał Lovendy 😉

Jeśli to kogoś interesuje 😉 Ukończyłam uczelnię rolniczą na kierunku biotechnologia, studia wymagające i ambitne, z którymi wiązałam jakieś nadzieje. Nie chciałam wyjeżdżać za pracą do większego miasta (trzymała mnie na miejscu miłość) a u nas pracy w zawodzie nie mogłam znaleźć. Czułam się sfrustrowana! W końcu przełknęłam gorzką pigułkę i imałam się różnych zawodów. Jeszcze na studiach odbyłam staż w szkole podstawowej ucząc przyrody, później pracowałam w restauracji i firmie szkoleniowej. Z perspektywy czasu widzę, że wiele mi to doświadczenie dało, nauczyło mnie elastyczności i pokory.  I wtedy spadł mi z nieba pomysł! Zbiegło to się z moim macierzyństwem i dłuższym czasem, który spędzałam z dziećmi w domu. Nie chciałam już wracać do pracy w mieście. Czułam wieś i szukałam swojego miejsca w życiu. Przeglądając strony w internecie natknęłam się na jedno z pierwszych pól lawendy w Polsce – Lawendowe Pole Pani Joanny Posoch na Mazurach. To było to! Lawendę można uprawiać w naszych warunkach klimatycznych? Eureka! Idziemy w to! Mąż się zgodził i nawet zapalił na ten pomysł 😉 więc było dużo łatwiej stoczyć walkę o marzenia! Poczytaliśmy o właściwościach lawendy jako zioła, o tym co z nią można robić i zachwyciliśmy się. Tyle możliwości roztaczało się przed nami. To będzie piękna przygoda! Moje być albo nie być… Teraz albo nigdy…

Pojawiły się jak zwykle trudności. Jest pomysł na rozwój, jest piękne miejsce, ale ograniczone środki i możliwości. Poza tym kto doradzi jak to zrobić i skąd wziąć pierwsze sadzonki? Trzeba przebić się przez wszystko samemu. Pozwolić sobie na błędy i najważniejsze nie ustawać. Zaczęliśmy dość ostrożnie. Postanowiliśmy najpierw przetestować, czy to co piszą w poradnikach to prawda. Posadziliśmy więc w pierwszym roku pierwsze lawendki na skrawku pola, które wyrwaliśmy po starym sadzie, który rósł przed domem. Moja motywacja była tak wielka, że jak dzisiaj sobie pomyślę ile zrobiliśmy tam sami, by uporządkować otoczenie to jestem pod wrażaniem naszej pracowitości i uporu. Wyrywaliśmy kawałek po kawałku i otoczenie nabierało wyrazu. Nie chcieliśmy za dużo zmieniać. Podobały nam się te stare drzwi od szopy i trawiaste podwórze. W głowie było mnóstwo pomysłów (i wciąż jest) do zrealizowania na już, bo wizja tego jak ma wyglądać gospodarstwo i co chcemy w nim robić, nie zmieniła się od tamtego czasu aż tak bardzo. Jednak w pierwszych dwóch latach nie było możliwości by zaprosić do nas gości. Wszystko kłóciło się z moim poczuciem estetyki ale wytrwale, krok po kroku pracowaliśmy nad tym.  Pierwsze sadzonki nabyliśmy w ogrodnictwie koło Opola. Jechaliśmy po nie jak po nasze dzieci i z namaszczeniem sadziliśmy na kopczykach, w równych odległościach. Podlewaliśmy z konewki każdą jedną w upały, okrywaliśmy na zimę (zupełnie niepotrzebnie zresztą). W sumie to dużo zabiegów robiliśmy niepotrzebnie 😉  Pierwsza posadzona odmiana to Hidcote Blue Strain. Wybrałam ją na początek ponieważ wyczytałam, że jest bardzo odporna i nie grożą jej bardzo mroźne. A tego bałam się wtedy najbardziej! Po latach nazwałam ją lawenda pancerną, bo to na niej uczyłam się uprawy i niejedno ze mną przeżyła 😉 W drugim roku postanowiliśmy cały obszar przy domu obsadzić lawendami różnych odmian. Pojawiły się odmiany  Grosso, Blue Scent Early, Munstead Strain, Lavance Purple i kilka odmian lawendy białej i różowej. Działo się sporo. Zaczęliśmy remont salki na warsztaty, która powstała w tej części domu gdzie wcześniej trzymano krowy! Tak to kiedyś była obora a w miejscu dzisiejszego tarasu leżała kupa gnoju! Kupiliśmy używany tunel foliowy by przygotowywać sadzonki lawendy do sprzedaży. Lawenda pięknie rosła i  już w 2014r. mieliśmy pierwsze zbiory i próby sprzedawania lawendy w woreczkach zapachowych. Udało nam się wynająć miejsce handlowe w inowrocławskim uzdrowisku, jeździliśmy też na sezonowe jarmarki. Wszystko nam się udawało 😉 Widzieliśmy jak ludzie interesują się tym co robimy. Jak chętnie kupują nasze woreczki. Chcą zobaczyć lawendowe pole! To dodawało skrzydeł! Poza tym cała rodzina angażowała się w pomoc, szycie, projektowanie i dystrybucję. Bez tego wsparcia na początku byłoby bardzo trudno. Po trzech latach takiego działania zdecydowaliśmy się na przystąpienie do potężnej, jak na nasze doświadczenie akcji promocyjnej , zapragnęłam pokazać moje pole większej liczbie ludzi i zorganizować  Festiwal Lawendy w samym sercu lawendowego pola przed żniwami. Zainspirowała mnie książka „Lawendowe dziewczyny” C.Cook. Tak się jakoś złożyło, że w międzyczasie poznałam wspaniałych ludzi, którzy pozwolili zarazić się lawendową pasją i uwierzyli w to co robię. Niektórzy z nich pozostali z nami do dzisiaj i co rok angażują się w przygotowanie festiwalu bo mają  z tego dużą frajdę 😉

Po Festiwalu i licznych akcjach promocyjnych zaczęli pojawiać się na polu pierwsi goście. Uruchomiliśmy lawendowy sklepik przy plantacji oraz małą agroturystykę na piętrze domu. Pole powiększyło się w kolejnych latach o nowe nasadzenia, głównie lawendy Ellegance purple i Hidcotów. Łącznie w tej chwili mamy ok 7 tysięcy lawendowych krzewów i dobijamy do obszaru ok 1ha. Wdrożyliśmy Rolniczy Handel detaliczny do produkcji przetworów i syropu z lawendy. Zmechanizowaliśmy nasze działania przy lawendowej młócce i poznaliśmy się z lawendą dość mocno 😉 Odwiedza nas w sezonie dużo gości, osób prywatnych, wycieczek szkolnych i seniorów. W każdą niedzielę czerwca aż do żniw organizujemy spotkania dla rodzin z dziećmi pt. Lawendowe Niedziele. Są warsztaty, prelekcje i ciekawe spotkania. Pamiętam jak kilka lat temu miesiąc przed pierwszym festiwalem oprowadzałam po gospodarstwie znajomą. Wszystko było jeszcze wtedy nieukończone a czas pędził nieubłaganie. Widziałam w jej oczach zdziwienie ale też i błysk…i wiedziałam, że są ludzie, którzy tak ja ja wierzą, że to może się udać! Dziękuję Wam wszystkim! Nie wiem jak to nazwać…chyba lawendowe szaleństwo pasuje tu najlepiej 😉 Zapraszam Was! Może nie wszystko jeszcze jest takie jak widzę to oczyma wyobraźni ale na pewno jest tu moje serce 😉